Podróż do Bułgarii zaczęliśmy od sprawdzenia czy nie potrzebujemy jakiś dodatkowych dokumentów. No i oczywiście że tak . Z uwagi na podróż samolotem (w bagażu podręcznym insulina i pozostały sprzęt, w tym igły) oraz ewentualną konieczność kontaktu z personelem medycznym na miejscu, lecieliśmy wyposażeni w zaświadczenie o cukrzycy Zuzi podpisane przez naszego pediatrę.
Jeśli kiedykolwiek byłoby ono wam potrzebne to możecie pobrać sobie jego wzór tutaj. Przed wyjazdem zakupiliśmy dwa pojemniki do przewożenia insuliny w niskiej temperaturze (etui FRIO – spisały się dobrze). Każdy diabetyk wie, że najważniejsza jest REDUNDANCJA. A więc wieźliśmy ze sobą podwójny zapas insuliny, wkłuć i sensorów w bagażu głównym i drugi taki sam w podręcznym. Nie jest to przesada – nasza znajoma dostała swoje zagubione walizki na 3 dni przed powrotem ze swojej miesięcznej wycieczki do Stanów…
Uff. Wszystko doleciało w komplecie i w całości, nic się nie stłukło.
Miejsce, w którym odpoczywaliśmy to Santa Marina – ośrodek z apartamentami zaraz pod Sozopolem, niedaleko Burgas. Nazwa ta brzmi dla nas nieco znajomo ale jej korzenie sięgają bardzo odległych czasów – pierwotna nazwa tego miasta to Sozopolis.
Można powiedzieć, że niczego tam nie brakuje, są restauracje, sklepy, kilka basenów, park linowy dla dzieci (raczej powyżej 9 roku życia). Dla każdego coś się znajdzie. Ciekawostka – wybierając się na jedną z plaż korzysta się z windy (ośrodek jest na zboczu, a plaża po drugiej stronie ulicy). A więc nie “windą do nieba” ale na plażę.
Jeśli kiedykolwiek mieliście obawy, co z pływaniem przy cukrzycy, to niepotrzebnie. Nawet z pompą nie stanowi to żadnego problemu. Po śniadaniu zazwyczaj wybieraliśmy się na basen, który Zuzia uwielbiała i zacięcie pływała strzałką (efekt niedawno rozpoczętej nauki pływania). Oczywiście przed pływaniem odpinaliśmy jej pompę, blokując wkłucie standardową zatyczką. Nie było z tym żadnych kłopotów, podobnie jak z sensorem od CGM-a, który przez cały czas Zuzia miała przy ciele. Jeśli używacie CGM-a to należy jednak pamiętać, że jego zasięg jest ograniczony, i zwykle ponowne odczyty poziomu cukru są możliwe dopiero po ponownym przypięciu pompy po zakończeniu pływania. W przypadku rozwiązań Medtronika zdecydowanie polecamy mocowanie sensora za pomocą dwóch plastrów okluzyjnych – sensor jest wtedy przymocowany idealnie szczelnie i nie ma ryzyka “odmoknięcia”.
No i tak to wyglądało…
A to już stara, bardzo klimatyczna część Sozopolu.
Oczywiście nie obyło się bez drobnych zakupów.
Czwartego dnia postanowiliśmy zrobić sobie wycieczkę do Nesebyru, jeszcze bardziej malowniczego i klimatycznego miejsca (niestety nie tą łodzią którą widać na zdjęciu 🙂
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do pobliskiego Aquaparku. Jest naprawdę spory, z mnóstwem atrakcji wodnych. Zuzi szalenie spodobało się zjeżdzanie rurą na pontonie, oczywiście razem z tatą, choć na zdjęciu nie jest to takie oczywiste 🙂
Szóstego dnia czekała nas długa wycieczka do Varny, do delfinarium. Przejazd trwał 2,5 godziny wypożyczonym samochodem, ale zdecydowanie było warto, zwłaszcza, że był to nasz pierwszy kontakt z tymi przemiłymi i inteligentymi zwierzętami. Delfin na zdjęciu poniżej był w stanie płynąć z tą małą piłką na czubku “nosa” 🙂
Na inne atrakcje Varny niestety zabrakło nam czasu, ale zdecydowanie warto tu wrócić.
Przez cały czas pobytu w Bułgarii mieliśmy ciepło, ale nie za gorąco, lekki wiatr i rześkie powietrze wieczorem. Chmura, która pojawiła się na niebie po kilku dniach była naprawdę wielkim wydarzeniem . Przyjemny klimat i pogoda, dobre jedzenie, słowem wspaniale. Czuliśmy się tam bardzo dobrze. Nie mieliśmy problemów z utrzymaniem cukrów w ryzach pomimo codziennej gałki lodów. Najlepszym i sprawdzonym wcześniej rozwiązaniem do ustalania wielkości posiłków dla Zuzi okazała się waga turystyczna, o której oczywiście nie możecie zapomnieć.
Do Bułgari na pewno jeszcze wrócimy.
KK
Chciałabym zapytać o te “pojemniki do przewożenia insuliny w niskiej temperaturze”. Ja zwykle wożę insulinę w torbie termicznej albo w klimatyzowanym schowku, jeśli podróżuję samochodem. Takich pojemników na rynku nie znalazłam.
A najbardziej pierwotna nazwa Sozopolu to Apolonia 😉
Bożena Garbińska
My korzystaliśmy z etui firmy FRIO. Można je kupić na http://www.etuifrio.pl/
Marta
Ja przejechałam autostopem prawię całą Europę również używając etui FRIO- idealne na wszelkie podróże, także te bez dostępu do lodówki przez dłuższy czas.
Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga o cukrzycy, podróżach i całej reszcie:
http://slodkiepodroze.blogspot.com
Bożena Garbińska
Dziękuję za informację, bardzo chętnie go poczytam 🙂