Na początku października kilka dni spędziliśmy na Malcie. Było słonecznie i przyjemnie. Miło spędzaliśmy czas w miejscu gdzie ludzie są przyjaźnie nastawieni, porcje w restauracjach tak duże, że jedna wystarczy na dwie bardzo głodne, dorosłe osoby a słońce świeci 300 dni w roku.
Na Malcie zwiedziliśmy Valettę, wpisaną na listę UNESCO, z jej wąskimi uliczkami i typowymi drewnianymi balkonami; Mdinę, miasto ciszy z jego średniowiecznymi, krętymi, zapewniającymi chłód uliczkami; Rabat i katakumby św. Pawła; wyspę Gozo, na której spędziliśmy aż i tylko jeden dzień no i jakimś cudem – Mostę, a w niej Mosta Dome – trzecią co do wielkości niepodpartą kopułę na świecie, gdzie podczas II wojny światowej wydarzył się prawdziwy cud. Bomba, której ślady widać na kopule, wpadła do kościoła pełnego wiernych i nie wybuchła.
Malta, z uwagi na swoje strategiczne położenie, w czasie II wojny światowej, przeżyła 154 dni ciągłych nalotów (dla porównania w Warszawie naloty trwały 28 dni), więc maltańczycy są trochę bratnimi duszami, dla których żywimy należny im szacunek.
Valetta
Gozo
Mdina i Rabat
Mosta
Widok z hotelu w St. Julian
Udało nam się to wszystko zobaczyć, dzięki Magdzie, trenerce jogi, która zorganizowała wyjazd, oraz Krzysztofowi który był przewodnikiem naszej grupy. A za cudowną atmosferę, towarzystwo i wrażenia dziękujemy całej grupie wrocławskich joginów z którą mieliśmy przyjemność dzielić czas!
Dodaj komentarz