Naszą podróż po Australii rozpoczęliśmy w Merbourne. Dużo spacerowaliśmy kręcąc się po centrum i w okolicach. Zrobiliśmy sobie też jednodniową wycieszkę na Philip Island.
Do Melbourne przylecieliśmy w nocy a nasz hotel mieścił się w niezbyt atrakcyjnym miejscu.
Jakież było nasze zdziwienie jak około południa wyszliśmy poszukać czegoś do zjedzenia. Okazało się, że ta sama niepozorna uliczka za dnia tętni życiem – a jedzenie jest co krok. Ponieważ nocleg był w dzielnicy biznesowej to tutaj stołują się pracownicy pobliskich biurowców. To było bardzo przyjemne, tak zacząć dzień od dobrej kawy. Drugą ważną rzeczą tego dnia było zakupienie astralijskich kart do telefonów, żeby używanie internetu nie pochłonęło naszych całych pensji. Z rodziną i znajomymi komunikowaliśmy się głównie WhatsApp’em bo na liście krajów, do których można dzwonić niestety nie ma Polski.
Murale – murale w Melbourne można spotkać w wielu miejscach – na De Graves, Hosier Lane, ACDC Lane i nie tylko
W Melbourne jest sporo klimatycznych miejsc gdzie można wypić dobrą kawę. Zresztą Australijczycy szczycą się tym, że mają lepszą kawę niż Amerykanie co dotkliwie odczuł na własnej skórze Starbucks. My taką kawę piliśmy w Brother Baba Budan.
To co w Melbourne zwraca uwagę to że przy lśniących wieżowcach spotkamy również starą zabudowę.
Eureka Tower i widok z tarasu
Queen Victoria Market – targowisko od ponad 100 lat
Philip Island – Tu zobaczyliśmy koale w Koala Conservation Reserve a wieczorem poszliśmy na paradę pingwinów
St. Kilda
Wiktoriańska zabudowa
Królewski ogród botaniczny
Shrine of Remembrance
Chińska dzielnica
Melbourne to był początek naszej 3,5 tygodniowej przepięknej przygody. Spędziliśmy tu łącznie 4 dni. Z Melbourne wyruszyliśmy na Great Ocean Road – o tym wkrótce …
Dodaj komentarz