Od naszego pobytu na Majorcje mineło już ładnych kilka miesięcy ale cały czas z tyłu głowy miałam myśl, że nie o wszystkim napisałam. Nie napisałam o tym co zobaczyliśmy a czego nie warto oglądać.
Pierwszym z takich miejsc jest Botanicactus. Pomysł na odwiedzenie “największego ogrodu botanicznego w Europie” zaczerpnęłam z artykułu Podróży, który trzymałam na półce od 2003 roku, a na okładce napis Majorka – Dlaczego warto ruszyć się z plaży? Tam ten ogród był wskazany jako jedna z 5ciu atrakcji Majorki. No cóż, z czasem ogród trochę podupadł. W zasadzie powinna się nam już zaświecić żółta lampka, jak podjechaliśmy na parking i nasz samochód był jedynym na całym dużym parkingu, a czerwona lampka powinna się nam zapalić przy kasie. Pani sprzedająca bilety miała bowiem minę typu “jesteście pewni, że chcecie tutaj wejść?”. No weszliśmy, zeszliśmy ogród wzdłóż i wszerz i powiem wam, że naprawdę nie warto.
Drugim rozczarowaniem było “muzeum pereł” gdzie przyciągnęła nas wizja zobaczenia procesu produkcji. To było największe rozczarowanie. Kilka stoliczków na piętrze, na parterze sklep z mega drogimi perłami. Nie polecamy.
Powyższe opinie są oczywiście subiektywne. Są to wyłącznie nasze odczucia. Wy możecie mieć inne 🙂
Majorka ma sporo do zaoferowania. Pisaliśmy o tym TU, TU, TU, TU, TU, TUi TU.
Dodaj komentarz