Nic tak nie podnosi na duchu jak historie ludzi którzy pokonali lub pokonują te same problemy, które stają na naszej drodze. Mamy dla was dziś dwie takie – to dwoje obcych sobie ludzi których łączy fakt, że mają za sobą wiele lat udanego życia z cukrzycą. Razem prawie równo 100 lat , bo Richard Vaughn 70 lat a Nicole Kennedy 30 lat. Prawda że imponujące? No i jakże śmiesznie wyglądają niektóre nasze zmartwienia z ich perspektywy!
Richard Vaughn zachorował w 1945 roku wieku lat 6 no i wyglądał wtedy tak:
O cukrzycy wiedziano wtedy bardzo niewiele. Nie było podziału na typ 1 i typ 2. Nie było również analogów insuliny. Jedyna jaka była dostępna pochodziła od krów i świń. Nie było również możliwości pomiaru poziomu cukru we krwi po wyjściu ze szpitala. Jak zatem radzili sobie rodzice Richarda? Dostali specjalny odczynnik, który wraz z kilkoma kroplami moczu był gotowany na piecu. Zmiana koloru roztworu dawała niejakie pojęcie o tym jak dużo cukru jest w organizmie ich syna. Taką procedurę rodzice wykonywali każdego poranka i dawali mu zastrzyk z insuliny. Oczywiście nie za pomocą pena ale za pomocą zwykłych strzykawek… Taka terapia powodowała, że cukrzyca była nieprzewidywalna i dawała bardzo dużo przecukrzeń i niedocukrzeń. Dla rodziców małego Richarda była jednak cudem bo w ciągu zaledwie kilku tygodni od diagnozy postawiła ich syna na nogi i pozwoliła mu rosnąć i rozwijać się. Miało to jednak swoją cenę. Richard nie mógł bawić się tak jak inne dzieci. Trudno było przewidzieć kiedy wysiłek fizyczny spowoduje hipoglikemię dlatego zawsze był pod nadzorem rodziców. Nikt wtedy nie potrafił i nie liczył węglowodanów oraz kalorii. Jedyne co wiedzieli rodzicie Richarda to że powinien unikać cukrów. Pierwszą solidną wiedzę na temat cukru w produktach spożywczych i ich wpływie na poziom glukozy we krwi Richard nabył już jako dorosła osoba w 1988 roku. W latach 70-tych na rynku pojawiły się paski za pomocą których można było sprawdzać poziom cukru w moczu zatem odpadła procedura “gotowania na piecu”, nie poprawiło to jednak istotnie kontroli glikemii. Swój pierwszy glukometr Richard nabył w połowie lat 80-tych tylko po to żeby dowiedzieć się, że jego cukry to prawie ciągle 200 i 300 mmol/dl… Niestety w tamtym czasie nie było dostępnych szybko działających insulin i jego pierwsze testy hemoglobiny glikowanej pokazały wartości na poziomie 12%. Dopiero kiedy nauczył się czytać etykiety na produktach i analizować ich skład oraz podawać insulinę bazową i bolusy udało mu się obniżyć HbA1C do poziomu 5-6% (pod koniec lat 90-tych). Od 2007 roku używa pompy insulinowej.
Richard Vaugh ukończył college a następnie studia wyższe z zakresu matematyki i statystyki. Został nauczycielem, ma żonę i dwóch dorosłych już synów oraz wnuki (żadne z nich nie ma cukrzycy typu 1). Od pewnego czasu aktywnie działa w społeczności diabetyków prowadząc prelekcje dla rodziców dzieci ze świeżo rozpoznaną cukrzycą.
Nasza druga bohaterka czyli Nicole Kennedy zachorowała w wieku 2 lat i żyje z cukrzycą typu 1 już 30 lat. W tamtym czasie zachorowanie dziecka w tak wczesnym wieku dawało nikłe szanse na przeżycie, szczęśliwie jednak dla Nicole nastąpił istotny przełom w terapii cukrzycy i Nicole żyje do dziś bez powikłań. Mama Nicole dbała bardzo o to aby choroba w żaden sposób jej nie ograniczała i nie stała się treścią jej życia. Tak więc Nicole żyje obecnie z cukrzycą na “autopilocie” a jej największym wyzwaniem jest dbanie o swoją 3 letnią córkę (podczas ciąży Nicole udało się uzyskać najlepszy poziom HbA1C w całym swoim dotychczasowym życiu). Podobnie jak u Richarda znacząca poprawa wyników nastąpiła po wprowadzeniu terapii pompą insulinową i szybko-działających insulin analogowych. Oczywiście jak każdy miała trudne momenty, kiedy czuła się przytłoczona swoją chorobą i miała najzwyczajniej wszystkiego dość. Jednak po pewnym czasie doszła do wniosku, że użalanie się nad sobą nie prowadzi jej do niczego dobrego a jej cukrzyca tak czy inaczej “nigdzie się nie wybiera”. Postanowiła zatem żyć z cukrzycą a nie na nią cierpieć! No więc tego właśnie życzymy wszystkim, których dotknęła cukrzyca. Odpuśćcie sobie i przestańcie się zadręczać, że robicie coś niewystarczająco dobrze. Obie historie jasno pokazują, że nawet z bardzo skromnymi technologiami medycznymi da się uczynić z tej choroby jedynie nieznaczną uciążliwość a nie treść waszego życia.
Oryginalne historie naszych bohaterów znajdziecie pod tymi linkami:
Ania
ja mam jedynkę 😉 32 lata i się nie chwalę…:P
pozdrawiam wszystkich Długo dystansowych z jedynką:)
Bożena Garbińska
Pani Aniu,
Może jednak warto się pochwalić. Na pewno sporo osób będzie zainteresowanych Pani historią. Jeżeli miałaby Pani ochotę napisać to, czym chciałaby Pani się podzielić, bo pewnie na przestrzeni tych 32 lat wiele się wydarzyło. I zechciałaby Pani też nam się pokazać (kiedyś i dzisiaj) to my bardzo chętnie tą informację umieścimy i o Pani napiszemy. Pozdrawiam ciepło, Bożena