Do napisania tego posta popchnęła mnie książka “Zamień chemię na jedzenie” napisana przez mamę swoich dzieci, w Polsce, więc realia nasze. Trochę lat już żyję, trochę mniej coś piekę ale w naiwności swojej sądziłam, że cukier waniliowy to cukier waniliowy po prostu.
Cukier waniliowy
Chociaż pojawienie się cukru waniliowego z prawdziwą wanilią mogło mi podsunąć myśl, że w takim razie może jest jeszcze taki z nieprawdziwą. No ale nie starała się tego dociec. Zresztą i tak już od dłuższego czasu używam ekstraktu z wanilii, ale…
… czy wanilinowy
Ale jak w wyżej wspomnianej książce przeczytałam i tu cytat: ” prawdopodobnie większość z nas, sięgając w sklepie po cukier waniliowy, nie zdaje sobie sprawy, że de facto kupuje cukier WANILINOWY (czytajcie dokładnie)” to pobiegłam do kuchni i wyciągnęłam jeszcze jakąś starą torebkę. Patrzę na skład: cukier, etylowanilina, ups. Patrzę z przodu czytając dokładnie i widzę cukier wanilinowy. Ale pytam męża co widzi na torebce, a on mówi, że to cukier waniliowy (biegniecie do kuchni?) Wanilina, z Wikipedii – otrzymywana jest syntetycznie na dużą skalę i stosowana w przemyśle spożywczym i kosmetycznym jako związek zapachowy. U osób wrażliwych może wywołać podrażnienia skóry, egzemę, zmiany pigmentacji i kontaktowe zapalenie skóry. Znajduje się w rejestrze NIH niebezpiecznych związków chemicznych. A tu nawet nie jest wanilina ale etylowanilina – burbonal, substancja aromatyczna, 2-3-krotnie silniejsza od waniliny. Etylowanilina jest substancją syntetyczną w postaci białego drobnokrystalicznego proszku rozpuszczalnego w alkoholu i gorącej wodzie. Otrzymywana przez bezpośrednią oksydację w środowisku alkalicznym eugenolu lub izoeugenolu po acetylacji grup fenolowych (prawie nie rozumiem), może działać drażniąco na skórę, czy, może powodować podrażnienie dróg oddechowych, mutagenne działanie na komórki rozrodcze, oj. No i oczywiste jest, że jest dużo tańsza. ps. Nie dotarłam jeszcze do końca książki więc pewnie dużo rzeczy się jeszcze dowiem.
Dodaj komentarz