Jak się zaczęła przygoda Zuzi z muzyką? Od pieska z gwizdkiem. Naprawdę. Jak była małym szkrabem to dostała w prezencie pieska, który chodził jak się na niego zagwizdało. Zuzia potrafiła wydać z siebie taki dźwięk (bo nie było to gwizdanie), który uruchamiał tego pieska. To nam dało trochę do myślenia. No ale przecież każdy rodzić uważa swoje dziecko za cudowne, najzdolniejsze i najpiękniesze. Potem okazało się, że podczas zabawy w ciuciubabkę u naszej znajomej była w stanie bezbłędnie namierzyć szukaną osobę w pokoju. No i ta znajoma podpowiedziała nam, że jest we Wrocławiu pewna cudowna nauczycielka fortepianu. Znaleźliśmy więc tą nauczycielkę, Panią Urszulę Kulczyk, do której Zuzia chodziła co sobotę przez pierwszy rok szkoły podstawowej (do której poszła jako sześciolatek) na półgodzinne spotkania. To był jej pierwszy kontakt z fortepianem. Z tego okresu (sprzed ponad roku) pochodzi to nagranie … a Pani Ula jest nauczycielem Zuzi do dziś.
Dodaj komentarz