Zwykle o tym nie piszemy. Bo perspektywa odległa i nadzieje mgliste. Ale tym razem warto zrobić kolejny wyjątek, nie tylko dla tego, że wszyscy o tym piszą. Bo kiedy firma prowadzona przez jednego z najbogatszych ludzi na świecie mówi, że wydaje czemuś wojnę to nie sposób tego zignorować. Oprócz samej jednak retoryki jest jeszcze kilka innych powodów, które skłoniły nas żeby o tym wspomnieć. A jakich?
Po pierwsze bo to Google
A raczej Alphabet bo tak się nazywa organizacja, która posiada teraz pakiet udziałów Google Life Science. Po drugie siły z Google łączą najwięksi potentaci z branży. A więc teraz Sanofi, wcześniej Dexcom i Novartis (o współpracy tych firm nad soczewkami kontaktowymi pisaliśmy wcześniej w poście: Magiczne soczewki kontaktowe Google i Novartisu). Po trzecie osobista motywacja ma niebagatelne znaczenie. Lee Iacocca, legendarny szef Forda i Chryslera, którego żona cierpiała na cukrzycę, założył fundację, która do dziś finansuje pracę dr Denise Faustman. Pamiętacie ? Dr Denise Faustman – kobieta którą powinniście poznać czyli prawdziwy House w spódnicy. David Damiano, syn Eda Damiano, chory na cukrzycę typu 1 dał swojemu ojcu jasny cel w życiu – sztuczna trzustka na 18-te urodziny: Kolejny skok na przód – bioniczna trzustka od Eda Damiano. Z kolei Siergiej Brin czyli człowiek, który wspólnie z Larrym Page stworzył potęgę Google też ma
osobistą motywację.
Geny, które odziedziczył zawierają mutację, która zwiększa u niego ryzyko zachorowania na chorobę Alzheimera, na którą cierpi jego matka, o cały rząd wielkości. Jak się domyślacie obok cukrzycy i chorób nowotworowych właśnie Alzheimer jest na „krótkiej liście” chorób, którymi zajmuje się Google Life Science. Co zatem tak naprawdę robi GLS aby pokonać cukrzycę, opórcz zatrudniania najlepszych immunologów, neurologów i specjalistów od nanocząstek? W tandemie z Novartis to praca nad komercjalizacją zaawansowanych już soczewek mierzących poziom cukru. Z Dexcomem to tani, miniaturowy i powszechnie dostępny CGM. A z Sanofi to dostarczenie algorytmów i danych medycznych pacjentom oraz lekarzom niezbędnych do unikania gwałtownych wahań poziomu cukru. Po czwarte wreszcie za problem bierze się biznes, który traktuje naukę bardzo utylitarnie. Nie zatem jako sztukę do uprawiania przez dekady w zaciszu gabinetu (wiem, generalizuję) ale jako narzędzie do osiągnięcia konkretnego celu w konkretnym czasie. Jaki będzie rezultat takiego podejścia? Czas pokaże, my zaś po prostu wierzymy, że jest to jeszcze jeden z wielu powodów żeby na razie 3 mać cukier . Tego Wam wszystkim życzymy!
Dodaj komentarz